Mąż mój powiedział, że te kolczyki nadają się na spotkanie z grą w karty w tle. Mnie same bardziej gra w warcaby się z nimi kojarzy. Kolczyki są drugą wersją mojego wzoru z tego postu. Zmieniłam im frędzelki i są. Nie bez przygód się szyły. Zabrakło mi koralików i dokupiłam więcej, ale nie z takim efektem jaki był potrzebny (ach to moje gapiostwo) i nigdzie nie mogłam znaleźć potrzebnych ;)
Cóż potrzeba matką wynalazku. Choć nic nowego nie wynalazłam, to przerobiłam frędzle po raz kolejny ;)
Żeby post nie był zbyt pusty, to pokażę jeszcze naszyjnik, który niedawno skończyłam. trochę zeszło mi z jego szyciem. Dawno już chciałam zrobić motyla. Wyszedł dość spory i początkowo chciałam zrobić go jako broszkę, ale znów się zagapiłam i podkleiłam tył bez bazy broszki. Nie pozostało nic innego jak zrobić z niego naszyjnik. i jest :)
Pozdrawiam ciepło, Sztokrotka :)
Motyl jak pierwszy zwiastun wiosny :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że taka śnieżna zima będzie u mnie gościć mimo motylowej zapowiedzi. Dzieci mają radochę ;)
Usuń